O INSPIRACJACH

Nie lubię wynurzeń osobistych, ale chcąc wyrazić dozgonną wdzięczność pewnym osobom, zmontowałam taki oto ranking moich inspiracji. Będzie się stopniowo wydłużał hopefully.


1. PORTAL  "JEDZIEMY NA SYCYLIĘ"



Tą pierwszą i najważniejszą był portal Jedziemy Na Sycylię autorstwa Sławy Węgrzyn. Nie pamiętam jak to było dokładnie: rano zasiadłam przed laptopem chcąc coś sprawdzić i nie wiedzieć czemu wujek Gugiel wypluł mi tą stronę. Poszła lawina. Tak się wciągnęłam w czytanie, że po kilku minutach dosłownie poczułam nieodparcie, że muszę jechać na Sycylię. I pojechałam. Pierwszy raz, potem drugi, trzeci... Oczywiście wszystko zaplanowałam dzięki informacji dostępnej na stronie. 

2. ZDJĘCIE W NECIE


Do pewnego momentu miałam jedno skojarzenie na hasło Sycylia - mafia. Zresztą chyba nie różnie się od większości populacji. Bo Etnę jakoś nie za bardzo wiązałam z Sycylią - myślałam, że to ten wulkan co zakopał Pompeje. Tak, wiem - wtórny analfabetyzm choć jestem po studiach wyższych. Pewnego pięknego dnia, jeszcze zanim doszło do pierwszej sycylijskiej eskapady, napatoczyło się to zdjęcie, które rzuciło nowe światło na moje wyobrażenia czym jest Sycylia. Powaliły mnie na łopatki kolory - ta ochra sieneńska a raczej cefalowa :) I kościół obronny i kawałek jakiejś skały w tle. To było nowe. To się nie zgadzało z obrazkiem bossów sycylijskiej cosa nostry biegającymi ze spluwami po ciemnych ulicach. Inspiracja nadal nie zrealizowana, ale wydatnie zmieniła kierunek myślenia o wyspie. Cefalu czeka na swoją kolej. 


3. PRZEWODNIK ZRALKA



Gdy byłam już mocno wkręcona w tematykę wyspiarską, natrafiłam w antykwariacie na dość dawno wydany przez wydawnictwo Rewasz przewodnik "Sycylia" Petera Zralka. To był i jest do tej pory moim zdaniem najlepszy przewodnik po Sycylii. Mnóstwo wiedzy podanej z dużą dozą humoru i dystansu. I ten charakterystyczny styl - trochę starodawny jakby stylizowany na Baedekera i Bradshowa. Uwielbiam.


4. FRAZA "... ŚPI SIĘ BŁOGO I ŚNI SPOKOJNIE"




Pisałam o tym post jak mnie fragment przewodnika "Włochy Południowe" wydawnictwa Bezdroża zmotywował do drugiego wyjazdu na Sycylię, którego lwią częścią musiał, ale to musiał być chociażby weekend na Wyspie Marettimo. "Miejscowi chętnie goszczą tu przybyszów w niskich domach wykonanych z białego tufu, w których śpi się błogo i śni spokojnie". Potwierdziło się, spałam jak dziecko błogo i spokojnie tam gdzie sobie wymarzyłam.


5. KOLEŻANKA Z KRAJU GDZIE JEST..... "W CH* * * LUDZI"



Moja koleżanka ze studiów pałaszując włoski jakiś specjał w Sexy Duck Italian Craft Kitchen mówi: 'Gosia, ja chcę na wyspy!!!". Rok czasu nie mogła dojść do siebie po naszej pierwszej wspólnej wizycie na Siczilji - tak jej się podobało. Marettimo w szczególności. Chciała więcej tego wyspowego oderwania czasowo-przestrzennego. Dla kogoś, kto na stałe mieszka w Holandii, jednym z najgęściej zaludnionych krajów na globie, takie Marettimo czy Levanzo to jak balsam dla duszy i ciała. Ta przestrzeń, ten hulający wiatr, ta głębia. "Boże, jakie ja jej wyspy wymyślę...? Ale zaraz, zaraz, przecież są Eolie!". Poczułam jej Weltschmerz, ból istnienia, w kraju, gdzie jest ciasno, do tego zimno i wilgotno. Takim sposobem zmaterializowała się Salina i Vulcano. Dostałyśmy co chciałyśmy - aleee nas podpiekło w Rinelli! Nie zapomnę. Szerokie perspektywy, odległe horyzonty też nam Lipary zapewniły.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 MYSZKĄ PO MAPIE , Blogger